Sałatka "Waldorf", którą dzisiaj wam przedstawiam, zaliczana jest przeze mnie do tej grupy potraw, które "zaskakują". Ta sałatka zaskakuje mnie ponieważ nienawidzę selera. Tak dokładnie. Nie, że nie lubię, czy nie przepadam... ja go po prostu nienawidzę. Gdzie się pojawi - od razu go wyczuwam i zjedzenie czegokolwiek z selerem staje się dla mnie niewykonalne.
Łatwo zgadnąć, że skoro "Waldorf" mnie zaskakuje i przy okazji nie lubię selera - to głównym składnikiem tej sałatki jest właśnie seler.
Nie potrafię wyjaśnić czemu tą sałatkę uwielbiam i jadłabym ją, i jadła, i jadła, i jadła, a wszystko inne chociażby z odrobiną tego warzywa jest dla mnie nie do przełknięcia.
Ona jest po prostu wyjątkowa! I szczerze polecam jej spróbować. Jest orzeźwiająca, prosta w przygotowaniu i co dla mnie ważne... całoroczna :)
Składniki:
- 1 spory seler
- 2 nieduże jabłka
- 15 orzechów włoskich (lub jeśli macie już rozłupane to garść orzechów)
- 4 brzoskwinie (z puszki lub świeże)
- 300 ml jogurtu naturalnego
- szczypta soli, pieprzu zwykłego
- dwie szczypty pieprzu cayenne (można zastąpić inną ostrą przyprawą - np. chili)
Selera należy obmyć i obrać, a następnie zetrzeć na tarce. Tak samo zrobić z jabłkami. Orzechy należy rozbić i oczyszczone z łupinek dodać do sałatki. Brzoskwinie (jeśli z puszki to należy je najpierw odsączyć z syropu) pokroić w kosteczkę i wrzucić do reszty składników.
Sos do jogurtu przygotowujemy z jogurtu i przypraw. Jak już dobrze wszystko wymieszamy wlewamy do miski z selerem, owocami i orzechami i wszystko dokładnie mieszamy.
Najlepiej smakuje po kilku godzinach stania w lodówce, gdy przyprawy i wszystko się dobrze ze sobą połączy :)
Życzę wam smacznego i równie 'zaskakujących' odkryć jak moje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz