sobota, 3 października 2015

Knedle ze śliwkami


Kiedyś za knedlami nie przepadałam... tej jesieni natomiast, jak pojawiły się śliwki to bym robiła i jadła wszystko co można z nimi zrobić! I w tym miejscu pierwsze co mi przychodzi do głowy mówiąc "śliwki" to knedle!

Jestem zachwycona tym przepisem! Ciasto jest mięciutkie, delikatne, nie jest gumowate ani twarde, a co również bardzo ważne... nie rozpada się podczas gotowania.
Ziemniaki ugotowałam poprzedniego dnia, dzisiaj zrobiłam całą resztę... zajęło mi to dosłownie chwilę. Idealny przepis na wykorzystanie ziemniaków, które zostaną z obiadu.

Oczywiście jest pewne "ale" co do tych knedli. Nie użyłam tu ani grama cukru, dlatego po przekrojeniu knedli nie ma efektu "wypływającego syropu". Jeśli ktoś chce go uzyskać to przy wkładaniu śliwki w ciasto wystarczy dodać trochę cukru (1/4 - 1/2 łyżeczki cukru).
Pomijając fakt cukru dodam również, że ja lubię knedle z przesmażoną bułeczka... oczywiście wszelakie wersje ze śmietaną czy masłem również będą smakowały wyśmienicie! :)

A teraz co tu dużo mówić... zapraszam do gotowania. :)

SKŁADNIKI:

  • 1 kg ziemniaków 
  • ok. 0,5 kg umytych i wypestkowanych śliwek węgierek
  • 3 jajka
  • mąką (ile tej mąki to wyjaśnię poniżej ;) 
Ziemniaki obieramy i gotujemy, a następnie przeciskamy przez praskę (lub jeśli ktoś nie posiada praski to można się posłużyć zwykłym tłuczkiem. Knedle, które widać na zdjęciach były robione właśnie z ziemniaków gniecionych tłuczkiem, a nie praską). Odstawiamy je teraz do przestygnięcia.
Można je ugotować dnia poprzedniego, a całą resztę zrobić na chwilkę przed obiadem. 

Puree ziemniaczane dociskamy do dna garnka w taki sposób aby utworzyła nam się w miarę równa powierzchnia. Dzielimy na 3 części (można narysować znaczek Mercedesa ;) i jedną z tych części wyjmujemy ze swojego miejsca. W tą dziurę wsypujemy mąkę (oto i powód dla którego ciężko określić ile tego jest. Po prostu ma być jej tyle aby zajmowała objętościowo tyle co 1/3 masy ziemniaczanej). Oczywiście tą 1/3 ziemniaków co wyciągnęliśmy również używamy przy zagniataniu ciasta (żeby nikt przypadkiem nie uznał, że to wyrzucam! Broń Boże! :) 
Dodajemy 3 jajka  i wszystko ze sobą dokładnie łączymy (można to robić ręcznie, lub posłużyć się mikserem z końcówkami do zagniatania ciasta)

Ciasto się bardzo klei dlatego warto mieć mocno oprószone mąką ręce. 

Przygotowane ciasto na knedle wykładamy na dobrze oprószony mąką blat i lepimy grube wałki. Każdy z wałków kroimy na 3-4 centymetrowe kawałki. 

W każdy z kawałków wkładamy śliwkę i tworzymy kulkę, którą potem lekko obtaczamy w mące (żeby się nie przykleiła do niczego i żeby nasz knedel się nie popsuł ;)

Zagotowujemy wodę w garnku ze szczyptą soli. 
Do gotującej się wody wrzucamy nasze knedle. Gotujemy je po 3 minuty od momentu wypłynięcia.

Podajemy z bułeczką, masełkiem lub śmietanką. Ja lubię też same... suche... na zimno ;) 

Smacznego ;)




niedziela, 27 września 2015

Galette z masą serową i śliwkami



Po raz kolejny uzmysłowiłam sobie, że "potrzeba matką wynalazków".
Ilekroć cokolwiek zostawało u mnie w domu to zawsze słyszałam "tylko tego nie wyrzucaj! Jedzenia nie wolno marnować!". Tak też się nauczyłam, że jak coś zostaje to zawsze warto wykorzystać to do czegoś innego. No tak... tylko co zrobić z 5 żółtek, które zostają po zrobieniu np. bezy?
Faworki? Pączki? Nie... i nie...

Miałam ochotę na sernik, a zarazem na jakąś tartę... summa summarum zrobiłam z tego Galette z masą serową i śliwkami. Niebo w gębie! Zniknęło zanim zdążyło ostygnąć :) Ciasto to zaliczam do tych typu "mam dość, ale z łakomstwa zjem".

Jeszcze w gwoli wyjaśnienia czym jest galette - jest to po prostu kruche ciasto pieczone bez formy (jedyne co, to na czas pieczenia wkładane jest w blachę, jednak samo w sobie nie potrzebuje formy). Na rozwałkowane kruche ciasto wykłada się nadzienie, a następnie brzegi zawija do środka. Galette jest też o tyle wspaniałe, że ma charakter rustykalny... wygląda jak takie swojskie, wiejskie ciacho. Robi się je bardzo szybko, nie powinno sprawiać żadnych problemów, a dodatkowo (według mnie przynajmniej) takie "schowane" nadzienie naprawdę świetnie wygląda! :)

Dzisiejsze galette to wersja z masą serową i śliwkami. Masa jest bardzo kremowa, delikatna, lekko ściągnięta (miłośnicy suchych, trocinowatych serników mogą się nie odnaleźć przy jedzeniu tego ciasta). Zamiast śliwek można użyć również innych owoców - ja, jako, że jest sezon na śliwki akurat nimi się posłużyłam ;)

Naprawdę polecam! Proste i szybkie ciasto, w sam raz dla osób, które nie mają dużego doświadczenia w kuchni. :)

Składniki:

KRUCHE CIASTO: (2 porcje. Połowę użyłam do galette, a drugą w woreczek i do zamrażalnika na następny raz ;) 
  • 500 g. mąki pszennej
  • 250 g. zimnego masła (ja użyłam margaryny z powodu braku masła)
  • 3 żółtka
  • 1/2 szklanki zimnej wody
  • 1/4 łyżeczki soli
Na wstępie dla zdziwionych - tak robię bez cukru. Polecam tą wersję, bo gdy używamy ciasta na słodko, to wystarczy zrobić słodkie wnętrze, a gdy używamy na wytrawnie to przynajmniej cukier z ciasta nie "zaburza" wytrawności naszego kruchego ciasta. Poza tym wersja bez cukru jest zdrowsza ;)

Do dużej miski wsypujemy mąkę i dodajemy masło (ew. margarynę) i siekamy nożem na jak najdrobniej. Dodajemy żółtka, wodę i sól. Wszystko razem szybko (ale i dokładnie) zagniatamy pilnując żeby nie zostały nam grudki masła nierozrobione z mąką.

Ciasto dzielimy na dwie części - jedną zamrażamy w woreczku, a drugą chowamy do lodówki na około 30 minut.

MASA SEROWA:
  • 450 g. sera zmielonego przynajmniej dwukrotnie (jeśli nie mamy czasu, ochoty, siły albo możliwości mielić twaróg to możemy posłużyć się tym z wiaderka. Tutaj jednak uważajmy ponieważ masa sama w sobie i tak nie będzie zbyt ściągnięta, a jeśli użyjemy wodnistego twarogu, złej jakości to prawdopodobnie będzie trzeba wyjadać nasza masę serową łyżeczką. Lepiej kupić ser sprawdzony, dobrej jakości, gęsty! Ja bardzo polecam twaróg RAJSKI z Włoszczowy (tutaj uwaga! nie Włoszczowski ser na sernik, a Rajski! to ważne! a opakowanie wygląda >>tak<<. Ja z niego robię wszelakie serowe masy, gdy nie mam czasu na mielenie sera - sprawdza się świetnie ;)
  • 50 g. brązowego cukru
  • 2 żółtka
  • 3 łyżeczki mąki ziemniaczanej
Wszystkie składniki łączymy ze sobą w misce i krótko miksujemy mikserem (tak tylko, żeby je wymieszać). 

DODATKOWO:
  • około 1 kg umytych i odpestkowanych śliwek (u mnie węgierki - ulubione ;) 

Schłodzone ciasto wyjmujemy z lodówki i rozwałkowujemy na cienką warstwę na blacie (można włożyć między dwie warstwy folii spożywczej, lub oprószyć blat i wałek mąką). Ciasto układamy na papierze do pieczenia.
Na środek wykładamy masę serową (tak żeby powstała duża kupka). Pamiętajmy o zostawieniu boków ciasta wolnych, które potem zawiniemy na górę. 
W masę serową wciskamy jak najwięcej połówek śliwek, układamy je na wierzchu również. Im więcej tym lepiej ;) Pamiętajmy cały czas, że masa serowa nie może nam się za bardzo "rozprzestrzenić" po cieście, bo uniemożliwi nam po prostu zawinięcie ciasta. 
Gdy śliwki już są w masie serowej to boki ciasta zawijamy na górę i lekko zlepiamy w miejscach gdzie mamy możliwość.

Papier z galette przekładamy do jakiejś blachy i pieczemy 45 min w 180 stopniach, a następnie kolejne 15 w 200 stopniach.

Po upieczeniu wyjmujemy i studzimy. Im będzie chłodniejsze tym masa serowa będzie bardziej ściągnięta. U mnie poszło całe jeszcze leciutko ciepłe. :)

Można oprószyć cukrem pudrem, cynamonem lub podać z gałką lodów. Polecam eksperymentować! :)






Przepis bierze udział w akcji:

Czas na śliwki

piątek, 25 września 2015

Zupa krem z buraków z kiełkami rzodkiewki



Zupy jadam niesamowicie rzadko. Jak już zjem to albo to jakieś wielkie święto, albo jestem chora.
Są jednak zupy, które zjem zawsze... kremy!
Nie wiem czemu ale czy to krem z pomidorów, czy z dyni, czy z grzybów... zawsze zjem i to jeszcze nie raz z dokładką ;)
Dzisiaj zaś chciałabym was zaprosić na kolejną odsłonę kremu - Krem z buraków! Żeby nie było nudno to warto dodać kleks śmietany i kiełki rzodkiewki ... powiem wam, że rozpływa się w ustach! Gęsta śmietana nadaje delikatności i aksamitnej konsystencji, a kiełki zaostrzają smak...  wychodzi naprawdę pyszna zupka.
Zresztą sami sprawdźcie :)

Składniki:

  • 1,5 kg. buraków
  • 2 ziemniaki
  • 2 marchewki
  • 1 pietruszka
  • 3 łyżki oleju rzepakowego
  • sól, pieprz, sok z cytryny, cukier

    Dodatkowo:
  • gęsta kwaśna śmietana
  • kiełki rzodkiewki (można zastąpić np kiełkami brokułu)
Wszystkie warzywa myjemy, obieramy i kroimy na kawałki.
W garnku rozgrzewamy olej rzepakowy, wrzucamy przygotowane warzywa i je podsmażamy (co chwila mieszamy i pilnujemy żeby się nie przypalały).
Następnie zalewamy warzywa wodą tak aby były przykryte. Gotujemy pod przykryciem do momentu jak zrobią się miękkie (około 30 - 40 minut).

Jak warzywa zmiękną to miksujemy (blendujemy) je na gęsty krem.
Doprawiamy solą, sokiem z cytryny, cukrem i pieprzem do smaku (u mnie 1,5 łyżeczki niezbyt kopiastej soli, sok z połówki cytryny, 1 łyżka cukru oraz 2,5 łyżeczki pieprzu, jednak pamiętajmy, że każdy ma swój gust i doprawia według siebie gdyż niektórzy jedzą na słodko buraczki, a inni na kwaśno). 

Krem gotowy :) Rozlewamy do talerzy, dekorujemy śmietaną i kiełkami. 

Prosta, smaczna i sycąca. Naprawdę polecam :)


Jogurtowe ciasto ze śliwkami


Najprostsze ciasto na świecie - jogurtowe ze śliwkami. Robi się je moment, jest wilgotne i puszyste... niestety ma jedną wadę... zbyt szybko znika ;) Idealna propozycja dla osób zaczynających przygodę w kuchni lub nie mających czasu na tworzenie wyszukanych ciast. Idealne do popołudniowej herbaty ;) 
Osobiście nie przepadam za tym typem ciast, jednak moja mama je uwielbia (a w końcu czego się nie robi dla własnej matki). Powiem wam, że (o dziwo!) tym razem i mi smakowało... czy to kwestia dnia, czy może akurat tego przepisu... nie wiem... jednak jednego jestem pewna - wam też zasmakuje :) 

Składniki:
  • 300 g. mąki pszennej
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 100 g cukru (ja użyłam brązowego)
  • 2  jajka
  • 1 szklanka jogurtu greckiego
  • 150 ml. oleju rzepakowego
  • duuuuużo śliwek :) (im więcej tym lepiej. Około 1 - 1,5 kg)
Śliwki myjemy i odpestkowujemy. 

Mąkę, proszek i sodkę przesiewamy do miski, dodajemy cukier, mieszamy i odstawiamy. 

Do dużej miski wbijamy jajka, dodajemy jogurt grecki i olej. Mieszamy widelcem do połączenia składników (tego ciasta w ogóle nie będziemy miksować).
Dodajemy składniki sypkie znajdujące się w drugiej misce i wszystko dokładnie mieszamy W JEDNĄ STRONĘ! do połączenia składników. 

Formę do pieczenia wykładamy papierem, na to wykładamy ciasto i równomiernie rozprowadzamy. Na wierzch układamy bardzo gęsto śliwki (dziurką po pestce ku górze) i lekko dociskamy w ciasto.

Pieczemy około 50 - 60 minut w 180 stopniach. (Czasami dłużej, czasami krócej... zależy od tego jak gruba jest warstwa ciasta i od samych śliwek. Musimy po prostu czuwać i sprawdzać patyczkiem czy po wyjęciu z ciasta jest suchy. 

Po upieczeniu wyciągamy i studzimy. Można posypać cukrem pudrem gdy ciasto jest lekko ciepłe lub podać z dodatkową porcją śliwek czy lodów :) Pozostawiam to waszej inwencji :)

Jak widać ciacho proste i naprawdę smaczne. Taka odmiana wśród tych ciężkich kremów czy mas tortowych. Polecam wypróbować póki sezon śliwkowy trwa! :)




Przepis bierze udział w akcji:

Czas na śliwki

czwartek, 24 września 2015

Pstrąg pieczony w pergaminie z jarmużem



Wyjeżdżając na 3 miesiące nad morze do pracy miałam nadzieję, że najem się ryb za wszystkie czasy - bo muszę się przyznać, ze ryby uwielbiam! Najbardziej te pieczone, najlepiej z jakimiś warzywami... i obowiązkowo z sokiem z cytryny!
Niestety moje rozczarowanie pod tym względem było ogromne... ryby jadłam rzadziej niż w domu.
Uznałam więc, że jak najszybciej muszę to nadrobić i dorwałam w sklepie pstrąga w całkiem dobrej cenie, do tego jarmuż i voila!
Tak powstał pyszny pstrąg pieczony w pergaminie z jarmużem, polany masłem cytrynowym, ze szczyptą mielonego chilli.
Niech was nie zmyli nazwa, która może się wydać bardzo wyszukana. Danie jest banalne do zrobienia i chyba ciężko tu cokolwiek zepsuć. ;)
Można do tego podać oczywiście różne dodatki (polecam tu wszelkiego rodzaju ryże).

Składniki (na 1 porcję):

  • 1 cały, wypatroszony pstrąg
  • garść umytych liści jarmużu poodrywanych od łodyg
  • 3 łyżeczki masła
  • kilka plasterków cytryny + odrobina (dosłownie kilka kropel) soku z cytryny 
  • ząbek czosnku
  • oliwa z oliwek
  • sól, pieprz 
  • taka większa szczypta mielonego chilli

    Ponadto:
  • papier do pieczenia

Pstrąga razem z jarmużem będziemy piec w pergaminie (papierze do pieczenia) w podwójnej warstwie. Nie musimy tego robić pod linijkę, jednak dobierając wielkość kawałków pergaminu musimy pamiętać, że musi nam się tam zmieścić cała ryba PLUS części pergaminu od strony głowy i ogona do zwinięcia. Na pierwszym zdjęciu widać mniej więcej jak to powinno wyglądać. Przygotowujemy sobie dwa takie kawałki, pergaminy (jeden na drugim).

W rondelku rozpuszczamy masło i dorzucamy jarmuż. Dusimy przez chwilę aż zmięknie. Gdy będzie już gotowy wykładamy na pergamin (ważne aby wyłożyć sam jarmuż, bez masła które zostało w rondelku).
Pstrąga myjemy, delikatnie (!) nacieramy oliwą z oliwek z obydwu stron i kładziemy na liściach jarmużu. W środek pstrąga wkładamy lekko rozgnieciony ząbek czosnku oraz dwie połówki plasterków cytryny. Na wierzch kładziemy również kilka połówek plasterków cytryny, solimy oraz pieprzymy.

Do masła które nam zostało dodajemy kilka kropel soku z cytryny oraz mielone chilli.
Takim masełkiem polewamy naszego pstrąga i jarmuż.

Pergamin z rybą zawijamy mocno przy łbie oraz ogonie.

Tak przygotowanego pstrąga wkładamy do piekarnika nagrzanego do 250 stopni na 10 min, a następnie obniżamy temperaturę do 150 i pieczemy kolejne 15.
Co do pieczenia mam jedną ważną uwagę - najlepiej pstrąga w pergaminie (czy w ogóle cokolwiek pieczonego w pergaminie) wkładać dodatkowo do jakiejś blaszki/naczynia żaroodpornego. Nikt nie czyta tego co jest napisane na opakowaniach papierów do pieczenia dlatego wolę poinformować - bezpośredni kontakt papieru ze ściankami piekarnika czy kratką może skutkować pożarem! (czy to prawda, czy nie... lepiej się nie dowiadywać :)

Gdy czas pieczenia dobiegnie końca wyjmujemy rybkę, delikatnie rozwijamy ... i jemy! :)
Smacznego :)