poniedziałek, 24 listopada 2014

Kremowa zupa serowa


Kilka dni temu niestety ale też stety spadł u nas pierwszy śnieg (oczywiście śnieg z deszczem i nie utrzymał się na ziemi ani sekundy.. ale jednak spadł). Niestety bo oznacza to zbliżającą się zimę, krótkie dni, grube buciory i swetry, wstawanie gdy jeszcze nawet słońce nie zamierza wyjść... generalnie cimno, zimno i w ogóle strasznie :( Nie lubię zimy! A stety... bo czas świąt, spędzania czasu w domu z rodzinką, czas ciepełka i przytulności (brakuje mi tylko w domu kominka... to by było spełnienie marzeń!)

Dzisiaj jednak nie o świętach, a o zupie serowej, którą w tamten zimny dzień postanowiłam zrobić dla rozgrzania po powrocie do domu.
Zupka jest sycąca, kremowa, prosta i szybka! - czyli taka w sam raz na jesienno zimowe dni :)

Użyłam do niej 3 (a tak naprawdę można powiedzieć, że i 4 rodzajów sera). Serdecznie polecam eksperymentować z różnymi innymi serami ale też również dodatkami i przyprawami. Zupka jest bardzo prosta wiec każdy ją zrobi i to bez żadnego problemu bo nie wymaga od nas tak naprawdę nic poza chwilą stania i mieszania jej. Nam bardzo smakowała i z pewnością zrobię taką jeszcze nie raz, ani nie dwa! :)

Składniki:
  • 2 litry wody
  • 1kg serka topionego (ja dałam serek zwykły kremowy oraz ze szczypiorkiem firmy Mlekovita (serki w takich kiełbaskach - niebieski i zielony) w proporcji 1:1 tzn. 0,5 kg jednego i 0,5kg drugiego)
  • dowolny żółty ser w kostce do starcia
  • opcjonalnie ser CHEDDAR (nie jest konieczny, jednak ja ostatnio jestem od niego "uzależniona" i dodaję praktycznie wszędzie gdzie się da. Jest bardzo wyrazisty - dużo bardziej niż inne sery - i ma bardzo fajny smak, który zupie doda intensywności. Jedynym jego minusem jest cena ponieważ niestety nie jest tani)

    PRZYPRAWY:
  • Ziele angielskie
  • Liście laurowe
  • Pieprz cayenne
  • Zwykły pieprz (najlepiej świeżo mielony)
  • Odrobina soli
  • Bazylia suszona 
Do garnka z wodą wrzucamy ziele angielskie i liście laurowe, zagotowujemy i zmniejszamy gaz. Do mniejszego garnuszka dodajemy wszystkie serki topione jakie mamy i dodajemy ze 2-3 chochle wrzącej wody. Mieszamy dokładnie aż serki się rozpuszczą i wtedy wlewamy do dużego garnka z wodą. Utworzy nam się na górze pianka prawdopodobnie jednak tym się nie przejmujemy. Dodajemy odrobinkę soli, pieprz oraz pieprz cayenne i bazylię suszoną (wszystkie przyprawy według własnego gustu). Gotujemy na małym ogniu przez około 10-15 min.
W tym czasie na tarce ścieramy żółty ser.

Zupa jest już tak naprawdę gotowa :)

Wlewamy do miseczek, wsypujemy żółty ser i jeśli używamy Cheddara to również ścieramy odrobinę jego do zupy.
Można podawać z grzankami. :)

Proste?
Proste :)
Smaczne?
A to już sami spróbujcie, w któryś chłodny dzień :) Ja polecam - zwłaszcza miłośnikom sera! :)

Smacznego ;)

środa, 19 listopada 2014

Domowa Chałka




Chałka... Mi kojarzy się z dzieciństwem, moim dziadkiem, który często jadał chałkę z mlekiem (a co za tym idzie - ja razem z nim), z czymś idealnym do dżemu, powidła, z czymś lekko słodkim ale nie za słodkim (jak różne bułki z nadzieniem w środku).
Od dawna chodził za mną pomysł zrobienia domowej chałki ale jakoś to odwlekałam i odwlekałam, aż w końcu kłopoty żołądkowe mojej mamy mnie do tego zmusiły.
Przepis, który wam prezentuję jest po prostu I D E A L N Y ! Znalazłam go na blogu pracowniawypiekow.blogspot.com delikatnie zmieniłam i voila!
Chałka jest mięciutka, delikatna, prosta w przygotowaniu i bardzo długo zachowuje świeżość - robiłam ją 5 dni temu, a do tej pory jest tak samo miękka, nie czerstwieje ani się nie psuje (!! Ważne aby po całkowitym wystudzeniu, przechowywać ją w foliówce i w całości - nie pokrojoną na kawałki jak chleb, który można kupić "żeby było szybciej i łatwiej". Chałka pokrojona na 'kromki' szybciej wysycha !!)\

Komu przede wszystkim polecana jest chałka?
Osobom mającym problemy z jamą ustną (wszelakie infekcje, afty, rany), z zębami, osobom które mają problemy z gardłem, przełykiem oraz żołądkiem (począwszy od ostrych infekcji gardła, gdzie przez ból i opuchliznę ma się problem z przełykaniem, skończywszy na wrzodach żołądka czy operacjach gardła, przełyku i żołądka), oraz dzieciom - zwłaszcza w okresie wymiany zębów mlecznych na stałe (chałka jest mięciutka, skórka również i gryzienie jej nie powoduje dolegliwości, a że jest lekko słodka - na pewno ucieszy maluchy ;)

Przepis, który poniżej prezentuję jest na 2 SPORE CHAŁKI!
Miałam obiekcje co do tego czy nie robić może z mniejszej ilości no bo zjadanie chałki przez miesiąc potem nie ma sensu. Jednak chałka tak jak pisałam sługo zachowuje świeżość, a poza tym jest tak pyszna, że znika w mgnieniu oka! :) (u mnie gdy tylko lekko przestygła zniknęła ponad połowa jednej, a wieczorem tego samego dnia już całej jednej nie było, także wierzcie mi lub nie - robi furrorę i smakuje wszystkim :)

Ten przepis można swobodnie modyfikować w zależności od potrzeb.
Jeśli ktoś chciałby zrobić chałkę bardziej 'chlebową' tzn. lepiej pasującą do wędliny, sera i innych wytrawnych rzeczy, zastępującą normalny chleb to polecam zmniejszenie ilości cukru (lub w ogóle nie dodawanie go), a zwiększenie ilości soli (można dodać również inne przyprawy).
Ja jako, że raczej mało słodzę, mało solę i ogólnie mało doprawiam - to jeśli ktoś lubi taką chałkę z prawdziwego zdarzenia (słodką, z kruszonką i ewidentnie jako raczej 'deser') to polecam dodać więcej cukru i dorobić kruszonkę - ja jej nie zrobiłam i dla mnie była okej :)

Dosyć pisaniny - Zapraszam do robienia i próbowania! :)



Składniki (na 2 duże chałki):
  • 30 g świeżych drożdży
  • 400 ml ciepłego (nie gorącego!) mleka
  • 6 łyżek cukru (osobom które wolą słodsze chałki polecam zwiększenie liczby cukru)
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 kg mąki
  • 3 jajka (lekko roztrzepane)
  • 100 g masła (roztopionego i ostudzonego!!)
Na początek roztapiamy masło i studzimy (nie może być ono gorące bo poparzymy sobie ręce przy zagniataniu).
Drożdże wkładamy do miski (najlepiej do tej w której potem będziemy już robić ciasto) i zalewamy ciepłym mlekiem. Mieszamy do czasu aż się rozpuszczą. Następnie dosypujemy 850 g mąki (CZYLI NIE CAŁĄ KTÓRA JEST NA TEN PRZEPIS PRZEZNACZONA), sól i cukier. Wszystko mieszamy i lekko zagniatamy. Ciasto będzie lepiące i dość grudkowate. Teraz dodajemy lekko roztrzepane jajka i przestygnięte masło. Znowu zagniatamy. Teraz nam się ciasto wygładzi, przestanie mieć grudki i będzie się dość mocno kleić. Stopniowo dosypujemy pozostałą mąkę. Ciasto musi być bardzo miękkie i musi odchodzić swobodnie od ścianek miski.

W zależności od różnych czynników czasami trzeba dodać więcej mąki, czasem mniej - wszystko trzeba po prostu wyczuć. Pamiętajmy jednak, że ciasto ma prawo się lekko kleić i tego nie podsypujmy uparcie mąką bo wtedy chałka zrobi się sucha i twarda. Jednak jeśli nie będziemy jej w stanie odkleić od rąk, blatu czy miski to można troszkę dodać.

Gdy uznamy, że ciasto nadaje się już do wyjęcia z miski i wyrabiania na blacie (tzn nie planujemy dodawać żadnych składników) to wykładamy taką kulkę ciasta na blat i przez około 15 min wyrabiamy. Nie podsypujemy mąką!
Po tym czasie ciasto spryskujemy/smarujemy oliwą, wkładamy do miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrastania na 2 godziny.

W ciągu tych dwóch godzin ciasto musimy dwa razy o d g a z o w a ć. Na czym to polega? W miskę z wyrastającym ciastem wbijamy kilkukrotnie w różne miejsca pięść, tak aby uszło powietrze. Możemy je lekko zagnieść tak aby zmniejszyło swoją objętość. Po odgazowaniu znowu kładziemy w to samo miejsce do wyrastania. (proponuję odgazowywać co 40 min - w sumie 2 razy)

Gdy miną w sumie dwie godziny jego wyrastania to dzielimy ciasto na 2 części (czyli nasze 2 przyszłe chałki), a każdą z tych części na 4 kolejne. >>TUTAJ<<  jest filmik jak postępować przy zaplataniu chałki.
Po zapleceniu chałek, kładziemy je na blachę (lub jeśli mamy niewielkie blaszki to na dwie różne bo pamiętajmy że one jeszcze urosną), smarujemy z góry oliwą, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na ostatnie 30 minut rośnięcia.
W tym czasie nagrzewamy piekarnik na 180 stopni.
Po tych 30 minutach chałki smarujemy z wierzchu wodą (jeśli ktoś chce to posypujemy również kruszonką lub innym dodatkiem - np. sezamem czy makiem) i wstawiamy do piekarnika na 35 min.

Po upieczeniu uchylamy drzwiczki i czekamy aż ciepło stopniowo z piekarnika ucieknie (żebyśmy nie zrobili ciastu szoku termicznego, nikt tego nie lubi ;) , a następnie studzimy już chałki w dowolnym miejscu.
Po całkowitym przestudzeniu jak już pisałam - przechowujemy je w zawiązanych torebkach foliowych (tylko warunek jest taki że muszą być wystudzone - ciepłe pieczywo zacznie wilgotnieć i pleśnieć)

Ja najbardziej lubię chałkę z masełkiem, domowym powidłem śliwkowym lub mlekiem. A wy? ;)

Smacznego! :)


czwartek, 13 listopada 2014

Co zrobić gdy zwarzy się polewa czekoladowa?


Dziś króciutki wpisik, a to z powodu moich ostatnich odkryć i serii nieszczęść... Otóż...

Ostatni sernik jaki robiłam na szybko był usłany przeszkodami i to od samego początku. Jednak najważniejsza rzecz jakiej się nauczyłam to - NIE WPADAĆ W PANIKĘ !

Każdy chyba chociaż raz w życiu robił polewę czekoladową. Za pewne większości chociaż raz się polewa zwarzyła (i tu uwaga do osób mających uwagi co do ortografii - śmietana, ser, polewa się warzą czyli oddziela się tłuszcz od reszty, która robi się grudkowata. My natomiast te rzeczy możemy zważyć - czyli sprawdzić ich masę - one same się nie zważą, a jedynie zwarzą :)

No dobra... polewa się zwarzyła i co dalej? Broń Boże nie wylewać! Nic nie jest jeszcze stracone!

Gdy polewa nam się zwarzy (będzie na górze pływała warstwa tłuszczu, zaś pod nią gęsta, grudkowata papka czekoladowa) to nic prostrzego jak dodać 2 łyżki GORĄCEJ WODY lub MLEKA, wstawić to następnie na lekki gaz i przez chwilę podgrzewać cały czas mieszając. Po chwili nasza czekolada odzyska wspaniałą, gładką konsystencje :)

Proste? Wręcz banalnie proste! :)

Osobiście polecam gorącą wodę, może z własnego widzi-mi-się, a może przez przekonanie, że skoro chcę gorzką czekoladę to nie chcę z niej robić mlecznej dodając mleka ;) To już jednak wasz gust

Mam nadzieję, że masa polew będzie dzięki temu uratowana i się nie zmarnuje :)

sobota, 8 listopada 2014

Chlebek "Pita"


 Bardzo prosty w przygotowaniu i smaczny chlebek, który większość z nas pewnie kojarzy z różnych restauracji jako dodatek do zestawów sałatkowych i innych takich - mowa o chlebku Pita.

Może zdjęcie jest niezbyt fortunne ponieważ takie popękane już zostały, a to dlatego, że ciasto przetrzymałam i wyschło troszeczkę jednak w smaku nic to nie przeszkadza.

Mają świetną dziurę w środku w sam raz do nadziewania przeróżnymi farszami :)
Z podanej ilości mi wyszło 12 bułeczek wielkości kajzerki lub 3 większe, gdy robiłam któregoś poprzedniego razu.

Jeśli chcecie urozmaicić swój obiad, zestaw sałatkowy lub zamiast zwykłej pizzy chcecie taką "na odwrót" to pita jest w sam raz :)

Składniki:
  • 600 g mąki (4 szklanki)
  • 40 g świeżych drożdży
  • 2 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka cukru
  • 3 łyżki oleju lub oliwy 
  • 1 i 1/3 szklanki wody

Drożdże rozpuszczamy w 1/2 szklanki ciepłej (nie gorącej!) wody, mąkę przesiewamy do miski i dodajemy do niej resztę składników. Wszystko dokładnie zagniatamy. Ciasto będzie się kleić więc stopniowo dodajemy jeszcze trochę mąki dopóki nie powstanie miękka, jednolita ale nieklejąca się masa.
Takie ciasto zagniatamy przez około 20 min. - im dłużej zagniatane ciasto tym lepsze :)
Po tym czasie odstawiamy na 1 godzinę w ciepłe miejsce aby wyrosło.

Po godzinie dzielimy ciasto na tyle ile chcemy mieć bułeczek, formujemy kulki i znowu odkładamy do wyrośnięcia na czas nagrzewania piekarnika.
Ustawiamy piekarnik na 250 stopni. UWAGA! Blaszka, na której będziemy piekli pity musi być w piekarniku  też musi się nagrzać!

Właśnie to jest główna zasada robienia Pity - blaszka, na którą kładziemy ciasto do piekarnika musi być już nagrzana, a nie, że wsadzamy blaszkę razem z ciastem jak się robi zazwyczaj.

Gdy piekarnik się nagrzeje kulki ciasta kładziemy na obsypany mąką blat i rozpłaszczamy je na placki grubości około 3-5 mm.
Ja to robię za pomocą deski do krojenia, którą zwyczajnie naciskam na kulkę ciasta. Jest ona akuratna - nie za bardzo spłaszczona, ale na tyle puchata aby dobrze się napompowała.
Taki placki wsadzamy do piekarnika na rozgrzaną blachę na 10 min. Po tym czasie wyjmujemy je od razu - nie muszą stygnąc w piekarniku. Gdy je zostawimy zbyt się spieką i obeschną.

Taką bułeczkę przekrawamy na pół (lub odkrawamy tylko czapeczkę z góry) i nadziewamy czym chcemy lub jemy taką :)

Jest ona świetną przekąską i na pewno zdrowszą niż kupne chlebki :)

Smacznego :)


piątek, 7 listopada 2014

Sernik dyniowy bez cukru (z żurawiną i polewą z białej czekolady)




Sezon dyniowy powoli się kończy, jednak ja w końcu zabrałam się i zrobiłam Sernik dyniowy. Przepis znalazłam na www.mojewypieki.com i troszkę go zmodyfikowałam do swoich "bez cukrowych" potrzeb. 
Tak tak... nie ma tu ani trochę dodanego cukru (chyba, że ktoś się skusi na polewę z białej czekolady).
To dyniowe cudo pieczone jest w kąpieli wodnej dzięki czemu sernik wyszedł rewelacyjny! Nigdy nie jadłam lepszego pod względem konsystencji. Jest delikatny, kremowy, puszysty i wilgotny - taki jaki powinien być.
Lekko cynamonowy, imbirowy i kwaskowy - jesienno-orzeźwiający.
Ten serniczek poprawił mi niesamowicie humor... i zniknął szybciej niż się spodziewałam! Zapraszam do przetestowania (a zwłaszcza do eksperymentowania z różnymi dodatkami - u mnie sprawdziła się domowa żurawina i polewa z białej czekolady - pychotka! :)



Składniki na spód:
  •  250 g herbatników
  • 150 - 200 g masła
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/2 łyżeczki imbiru
Herbatniki dokładnie rozgniatamy na pył w misce i wlewamy rozpuszczone w rondelku masełko (zacznijmy od 150 g masła, gdy masa będzie sucha dolejemy resztę). Dokładnie mieszamy. Dodajemy cynamon i imbir. Herbatniki powinny być całe w masełku i nie powinny mieć suchych miejsc. Jeśli takowe są musimy rozpuścić jeszcze trochę masła. UWAGA! Trzeba też uważać aby masła nie było za dużo bo podczas pieczenia nam się całe wytopi i po papierze do pieczenia sobie z formy będzie wypływać i wszystko nam utłuści.

Formę, w której robimy sernik wykładamy na dole papierem do pieczenia i na to wykładamy herbatniki i ugniatamy  robiąc "boczki" - tzn. ugniatamy też herbatniki na bokach formy tak do połowy wysokości lub wyżej.
Owijamy blaszkę formą aluminiową bardzo dokładnie (aby nie było szansy dostania się wody w kontakt z blachą podczas kąpieli wodnej)

Taki spód wstawiamy do lodówki aby zastygł na czas robienia masy serowej.

Składniki na masę serową:
  • 1 kg twarogu na sernik
  • 3 całe jajka
  • 3 żółtka
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • 500 g puree z dyni
  • 2 łyżeczki przyprawy korzennej do piernika LUB po 1/2 łyżeczki kardamonu, cynamonu, imbiru i gałki muszkatołowej.
Wszystko powinno mieć temperaturę pokojową.
 Składniki wszystkie dodajemy do miski i miksujemy (nie za długo żeby za bardzo sernika nie napowietrzyć - chodzi o to, żeby nam po upieczeniu nie opadł).
Piekarnik nagrzewamy na 180 stopni.

Tak przygotowaną masę wylewamy na stężały spód i owiniętą formę folią aluminiową wkładamy w większą blachę. (Ważne jest aby forma, w której pieczemy sernik była mniejsza od formy, do której potem to wstawiamy. Musi ona swobodnie stać, nie kołysać się na boki i nie przewracać)
Wstawiamy obydwie blachy do piekarnika i do dolnej wlewamy wodę (ile się da)

Od razu przekręcamy piekarnik na 150 stopni i pieczemy w ten sposób przez 1 godzinę i 30 minut. Jak zauważymy, że woda cała wyparowała z dolnej blachy musimy dolać.

Nasz sernik tak pieczony nie powinien urosnąć za bardzo ani opaść. Będzie kremowy, aksamitny - po prostu idealny.

Gdy ostygnie można nałożyć na niego dowolny dżem, konfitury czy frużelinę - ja użyłam domowej żurawiny ze słoiczka (oczywiście niesłodzonej ;) i żeby nie było za kwaśno to zrobiłam polewę z białej czekolady (na zdjęciu już bardzo stężała).

Serdecznie zapraszam do eksperymentowania z różnymi dodatkami do tego sernika - ogromne pole do popisu i szansa odkrycia wspaniałych smaków.

Polecam i smacznego! :)





niedziela, 2 listopada 2014

Ciasto z duszkami na halloween



Mocno czekoladowe, banalnie proste i "straaaaszne" - tak można opisać to ciasto.
Jest ono świetną propozycją na halloween, szybko się je robi i nie ważne co się z nim stanie - będzie dobre. (Mam na myśli to czy wyrośnie, czy nie wyrośnie) :)
Jest to zwykłe czekoladowe ciasto z miękkim wierzchem z herbatników i ciastek, a na to postawione są biszkopty umoczone w czekoladzie (a'la nagrobki) oraz duszki bezowe :)
Niby dużo do zrobienia... ale wszystko jest banalne, szybkie i wcale nie tak drogie jak się może wydawać :)

Składniki na ciasto:
  • 85 g kakao (około 3/4 szklanki)
  • 200 g mąki (1 i 1/4 szklanki)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sodki
  • 300 g suszonych owoców (figi, rodzynki żurawina - obojętnie w jakich proporcjach i jakie owoce suszone)
  • 2 szklanki wody
  • 4 jajka
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
Owoce suszone zalewamy i gotujemy przez około 10-15 min w rondelku, aż dobrze rozmiękną i napęcznieją wodą. Po tym czasie odstawiamy je do lekkiego przestygnięcia i w tym czasie możemy przygotować duszki bezowe z przepisu poniżej.
Jak już duszki będą się piekły i susz lekko przestygnie to blendujemy go dokładnie i przelewamy do miski, w której będziemy już mieszać ciasto.

Do suszu dodajemy resztę składników (suche przesiewamy przez sitko) i miksujemy nie za długo - aż składniki się połączą.

Takie ciasto pieczemy przez 35 min w 180 stopniach.

Bezowe duszki:
  •  3 białka
  • 11 łyżek cukru pudru
  • szczypta soli
Białka ubijamy z solą na sztywno (warto zrobić test z odwróceniem garnka do góry nogami). Potem stopniowo dodajemy cukier puder. Łyżka za łyżką i dokładnie miksujemy.
Tak przygotowaną pianę szprycą lub rękawem cukierniczym nakładamy na papier do pieczenia i pieczemy przez 35 min w 140 stopniach

Czekoladowa góra z herbatników: 
  •  200 ml śmietanki kremówki
  • 200 g czekolady gorzkiej
  • 250 g masła
  • 200-300 g herbatników (w zależności jaka blaszka) (można wziąć też biszkopty czy inne ciasteczka) 
Herbatniki (lub inne ciasteczka czy biszkopty) rozbijamy na drobno w misce i zalewamy rozpuszczonym masłem. Dokładnie mieszamy.

Czekoladę rozpuszczamy w rondelku ze śmietanką i NIECAŁĄ wlewamy do herbatników z masłem. (Reszta, którą zostawimy będzie nam potrzebna do zamoczenia biszkoptów).

Herbatniki dobrze mieszamy - powinna to być gęsta masa bez suchych kawałków. Taką wymieszaną papkę przekładamy na ciasto. Na to ustawiamy duszki bezowe i połówki biszkoptów zamoczonych w czekoladzie.
Z pozostałej polewy robimy duszkom buźki.

Ciasto jest po ostygnięciu gotowe do jedzenia :)

Straszne co?
Smacznego! :)